Następnego ranka, obudził mnie wrzask taty. Myślałam, że to jego metoda na moją pobudkę, jednak gdy się wsłuchałam, okazało się, że krzyczał na kogoś ze swojej firmy.
Wywnioskowałam, że moi rodzice przez tydzień chcą odpocząć, a ich współpracownik nie chce zostać sam ze wszystkim. Jednak w końcu doszli do porozumienia i wychodzi na to, że przez cały tydzień mam ich na głowie.
Fajnie? Nie sądzę.
-Amelia, wstawaj!- Zapukał tata.
-Już nie śpię.-Burknęłam i prawda jest taka, że zanim tata skończył rozmowę ja byłam już gotowa do wyjścia.
Na dzisiejszy dzień wybrałam zwykłe czarne jeansy i białą bluzę z małymi dolarami, rozsypanymi po materiale, do tego białe trampki i gotowe.
Kiedy zeszłam na dół, miałam już na sobie również makijaż, ten sam co zawsze (Podkład, tusz i różowy błyszczyk). Mama stała przy kuchennym blacie i robiła mi śniadanie a tata dopijał kawę, czytając gazetę. Obydwoje byli ubrani na luzie a po minach można było dostrzec radość.
- Mamy nowego sąsiada. - Oznajmiła mi moja mama, nakładając mi kanapki na talerzyk.
-Tak wiem, widziałam wczoraj jak przewozili mu meble.
-Ciekawe czy jest przystojny.-Wypaliła rodzicielka.
- Kochanie.- Ostrzegł ją tata, nie spuszczając wzroku od gazety.
- Myślę, że jest młody, nie widziałam dokładnie jego twarzy, jednak to bardziej mój przedział wiekowy, więc to ja go kroję. - Uśmiechnęłam się szeroko.
-Jaka matka, taka córka. -Skwitował tata, i również się zaśmiał.
-Dziś, kiedy wrócisz ze szkoły, pójdziemy do niego z ciastem.- Poinformowała mnie a ja omal się nie zadławiłam.
-Mamo!- Ostrzegłam ją.
- Żono!- Naśladował mnie.
- Okej, weźmiemy ze sobą też Ojca, żeby sobie nic nie myślał.
***
W szkole..
- Te dzisiejsze lekcje są strasznie nudne, na każdej piszemy tylko te głupie zasady obowiązujące na danym przedmiocie. - Narzekał Bobbie.
- Chociaż nie musimy się uczyć. - Odezwał się Styles.
- Co Ty z tą niechęcią do nauki? Każdy doskonale wie, że kochasz odrabiać lekcje i inne cholerstwo.- Zwróciłam mu uwagę gdy dotarliśmy pod klasę biologiczną.
- Rozleniwiłem się, okej?
- Do czasu pierwszej kartkówki.- Poklepała go po ramieniu Olivia.
W końcu zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy, aby zająć swoje miejsca.
Siedziałam z Olivią a za nami Harry i John.
- Dzień Dobry wszystkim.- Odezwał się blondyn gdy wchodził, zamykając za sobą drzwi. - Nazywam się Niall Horan i jestem waszym nowym nauczycielem biologii. Pytania?
Ma Pan irlandzki akcent.-Odezwała się Molly.
-Pochodzę z Irlandii, tylko studiowałem w Londynie.
-Ile Pan ma lat? - Zapytała Liv.
- 26 skończę 13 września.
Kiedy pogawędka szła w zapartę, Ja siedziałam z oczami wlepionymi w ławkę. Jakiś koszmar, nigdy nie było mi tak głupio.
- A panienka, w przedostatniej ławce nie ma pytań? - Usłyszałam jego głos, jednak miałam nadzieję, że to pytanie było do Diany, dziwczyny, która również siedzi w przedostatniej.
- Ami, bo On do ciebie mówi.- Szturchnęła mnie łokciem przyjaciółka.
- Co? Co? JA? Nie, nie mam pytań Panie Horan. - Zerwałam się i przysięgam znów jestem czerwona.
- Skąd ta nieśmiałość z Pani strony? Ostatnio była Pani bardziej wygadana.
- Amelia, jestem Amelia.- Wypaliłam.
- Sarkazm dziecko, chyba nie myślałaś, że będę Ci mówił na "Pani".- Klasa wybuchła śmiechem, nawet Liv i Harry.
- Jest mi głupio za moje wczorajsze zachowanie, ale proszę zrozumieć iż nie miałam pojęcia kim Pan jest. Nie życzę sobie, aby robił Pan sobie ze mnie żarty, bo inaczej to ja będę robiła je sobie z Pana! - Wstałam z miejsca, ponieważ dusiłam się ze zdenerwowania.
- Widzę, że się nie polubimy Amelio.